Witajcie!
Dzisiaj
będzie bardzo nietypowy wpis, po bardzo długim czasie postanowiłam podzielić
się z Wami swoim problemem związanym z mała ilością włosów, nadmiernym
wypadaniem.
Na samym
początku chce zaznaczyć , że ten wpis nie jest dla mnie łatwy bo mogę się
założyć, że trzy czwarte ludzi czytających to z mojego miasta i tak nie rozumie
problemu, który mi doskwiera od dzieciństwa.
Lecz
przejdźmy do rzeczy. Mianowicie u mnie w rodzinie mama zawsze miała ogromną burzę
włosów. Były to piękne, grube , brązowe loki. Tata także, nigdy nie narzekał na
swoje włosy, ponieważ miał ich dużo ,a każdy kręcił się w inną stronę. Wiadomo, że z wiekiem mama jak i tata
stracili „włosy z dawnych lat”.
Kiedy
urodziła się moja siostra już wtedy rodzice wiedzieli, że tendencje z włosami odziedziczyła
po mamie. Mieli racje z wiekiem kiedy rosła miała przepiękne, bujne, grube
włosy. Dzięki temu nawet teraz kiedy ma bardzo, ale to bardzo mocno
wycieniowane włosy nadal wygląda bardzo dobrze.
Cztery lata później
urodziłam się ja. Mała, drobna blondynka. Niestety problemu zaczęły się już na
samym początku. Miałam ogromną tendencję
do wycierania główki z tyłu czaszki.
Jest to normalne u wielu dzieci, włoski normalnie odrastają, lecz nie u mnie.
Już wtedy ciężko było zadbać o to co maiłam na głowie. Rodzice mieli sporo
pracy by zadbać o odrastanie włosów. Z wiekiem kiedy rosłam, włosy bardzo wolno
się rozwijały, były liche, jasne, podatne na wszelkiego rodzaju przesuszenia,
szybko się niszczyły. Jako jedyna w domu jestem naturalnie ciemną blondynką/
jasną brunetką. Od małego miałam problem z nadmiernym wypadaniem włosów.
Niestety
przez to byłam narażona na chamskie odzywki ze strony rówieśników. Były to dość
ostre docinki w stronę moich włosów. Nie potrafili zrozumieć, że jest to
spowodowane chorobą i niestety jest to uwarunkowane genetycznie. Pamiętam czasy
podstawówki jak dziewczyny biegały z grubymi warkoczami, a u mnie był problem
ze zwykłym kucykiem, który był tak lichy, że wyglądał jakbym była starą babcią,
która straciła już wszystkie włosy. Oczywiście rówieśnicy nie szczędzili na
docinkach. Lecz zawsze najłatwiej jest oceniać kogoś kogo się nie zna, nie wie
co się dzieje i łatwo jest znaleźć jedną osobę by chociaż odrobinkę poznęcać
się nad tą osobą i miedzy znajomymi pokazać jakim to się jest „zajebistym”. Teraz totalnie nie zwracam na to uwagi,
przyzwyczaiłam się do tego, lecz absolutnie nie zapomniałam pewnym osobom
chamskich dogryzek. Nie życzę by ich dzieci były potem tak traktowane.
Będąc w
podstawówce rodzice zabrali mnie do lekarza na badania by dowiedzieć co się
dzieje, czemu moje włosy rosną tak wolno i jest ich tak mało. Dlaczego w tak
młodym wieku gubię tak wiele włosów. Niestety trafiliśmy na totalnie
niekompetentnego lekarza, który totalnie olał problem z jakim przybyliśmy. Mama
postanowiła po tym, że zmieni moją dietę. Odżywiałam się bardzo zdrowo,
uprawiałam sporo sportu, włosy były
pielęgnowane tylko delikatnymi produktami. Mimo to niestety nie widzieliśmy
efektów.
Będąc w gimnazjum
totalnie dałam sobie spokój z dbaniem o włosy, powiedziałam rodzicom, że co ma
być to będzie. Mam być łysa to będę taki mój los, a ja muszę się z tym
pogodzić. Dlaczego podeszłam do tego w ten sposób? Ponieważ brakowało mi już
sił do walki, widziałam jak rodzice bardzo starali się by mi pomóc, lecz
efektów nie było widać. Automatycznie można było zauważyć zwątpienie rodziców
jak i moje. Rodzice przystali na moje zdanie kiedy byłam w gimnazjum.
Przestaliśmy robić cokolwiek w tym kierunku. Wtedy zaczęły się przygody ze ścinaniem
włosów. Zależało mi na fryzurach, które będą dodawały mi objętości i będę mogła
chociaż odrobinę przykryć moje problemy. Będąc u fryzjerki świetnie ułożyła mi
włosy za pomocą suszarki i prostownicy. Wtedy się zaczęło…. Masakrowałam swoje
włosy codziennie rano suszarką i prostownicą. To trwało bodajże 1,5 roku. Tak
bardzo długo.
Kończąc
gimnazjum czułam ulgę, że uwolnię się od złych wspomnień. Tak stanowczo mogę
nazwać okres swojej młodości w szkole jako porażkę, ze względu na chamskich
rówieśników, którzy widzą tylko czubek własnego nosa i próbują na siłę
przypodobać się innym docinając komuś. Ludzie serio myślicie, że dzięki temu
znajdziecie przyjaciół? Cóż za płytkie myślenie…
Idąc do
technikum zmieniłam kolor włosów, założyłam bloga. Uznałam, że powrócę do walki
o swoje włosy. Dlaczego? Mianowicie zaczęłam dostrzegać to, że niestety jest to
problem genetyczny, którego będzie ciężko się pozbyć, lecz mimo wszystko
podjęłam się walki.
Siadłam,
któregoś razu z rodzicami za stołem i zaczęliśmy analizować nasze korzenie.
Niestety problemy ujawniły się pierwsze u mojej siostry ciotecznej, lecz u niej
występuje o wiele większy problem, ponieważ nie posiada włosów od początku
czoła do połowy czaszki. Kolejna siostra ma bardzo rzadkie włosy, cienkie, jest
ich mało, czyli problem podobny do mnie.
Widząc to
zrozumiałam, że nie mogę się poddawać i muszę walczyć o swoje włosy. Wtedy się
zaczęło. Sięganie po różnego rodzaju lepsze szampony, odzywki, maski do włosów,
wcierki, olejki.
Tak mogę
stanowczo powiedzieć, że od 3 lat dbam o swoje włosy bardzo intensywnie. Pobudziłam
wiele cebulek i mam teraz o niebo więcej włosów niż kiedyś. Bardzo stanowczo
dbam o to by było ich jeszcze więcej, na pewno się nie poddam i swoim
rówieśnikom mogę podziękować za te docinki, bo dzięki temu zebrałam siłę w
sobie i walczę o to by się coś zmieniło.
A osobom,
które dokuczają innym ze względu np. na krzywe nogi, odstające uczy, czy nawet
mała ilość włosów. Nie, dzięki temu nie zdobędziecie prawdziwych przyjaciół.
Znalezienie sobie czarnej owcy to nie rozwiązanie na własne życie. Jeżeli nie
macie wystarczająco interesującego własnego życia to zróbcie coś z tym, bo
przykro patrzeć na to jak przez własną głupotę marnujecie każdą minutę własnego
życia. Niektórzy niestety muszą dorosnąć do tego by to zrozumieć.
Dokuczając
komuś innemu nie wiecie czy ta osoba jest chora, czy miała wybór przy swoim
ciele. Myślicie, że dana osoba nie widzi swoich defektów? Jesteście w błędzie i
nie musicie tej osobie tego pokazywać. Zacznijcie od siebie, czy oby na pewno jesteście
idealni?
Dla osób,
które borykają się z problemem wypadania włosów, potrzebują pomocy, chcą się
dowiedzieć co robiłam by temu zapobiec zapraszam do prywatnej konwersacji na
facebook’u czy drogą mailową.
Wypadające włosy to duży problem niezależnie od wieku. dobrze, że teraz poradziłaś sobie z tym :)
OdpowiedzUsuńNiestety zaczyna doskwierać o wiele większej ilości kobiet, niezależnie od wieku zaczyna to występować coraz częściej:)
UsuńKasiu dokuczanie na takim tle to jest bardzo ale to bardzo prostackie. Czy bujne wlosy czy nieco lichsze zawsze ale to zawsze bedziesz piekna i madra kobieta. I wlasnie tego Ci zazdroszcza, stad uwziecie sie na punkt ktory uwazasz za swoj slaby punkt.
OdpowiedzUsuńJesli ktos kto ma mozg i robi takie rzeczy, zneca sie i dokucza, to jest wiesniakiem. Alez sie wkurzylam. Wrrrrr...
Glowa do gory Slicznoto:* olewamy takich gnojkow.
Owszem także uważam, że nie ważne jaki człowiek by nie był zawsze będzie piękny na swój sposób. Trzeba stawiać sobie nowe cele, pokonywać przeszkody, nasze życie to dążenie do jakiś celów, realizujemy jeden szukamy kolejnego :) Wiesz z biegiem lat światopogląd się zmienia, moje spojrzenie na to również, teraz w życiu sobie na takie coś nie pozwalam, lecz wiadomo wiek robi także swoje :) Wiem, że jest sporo osób w podobnej sytuacji, które mają ogromne problemy i chodzi o to by do nich dotrzeć, że nie ważne jak wyglądają, ile mają lat, są piękni i mądrzy:)
UsuńDzieciaki lubią dokuczać innym, czy to piegi, otyłość(która jest co raz częstsza), okulary czy jak na przykład u Ciebie mała ilość włosów. Miałam takiego "kolegę" w klasie w podstawówce który wszystkim wymyślał jakieś przezwiska jak w końcu chłopaki wymyślili "ksywkę" na niego ten wielce obrażony poszedł na skargę do pani wychowawczyni. Szkoda że nie wszyscy są uczeni od najmłodszych lat że nie każdy człowiek jest równy i idealny i że nie należy dokuczać innym i nie ważne czy to choroba czy po prostu ktoś nosi okulary.
OdpowiedzUsuńSuper że w końcu udaje Ci się uporać z problemem włosowym. Ja też mam strasznie liche włosy, ale dzięki maseczkom, wcierką i zmianie szamponu kondycja włosów się dużo poprawiła :)
Każdy z Nas jest inny, każdy jest wyjątkowy i to jest świetne bo gdybyśmy byli wszyscy tacy sami jak strasznie nudno by było :)
wiem coś o tym:(
OdpowiedzUsuńGłowa do góry trzeba być silnym!:*
UsuńPrzeczytałam Twoją historię z zapartym tchem.. a rzadko to robię.. Jestem pełna podziwu co do Twojej osoby! Gratukuję Ci że jeteś taka silna i mimo potyczek radzisz sobie z problemem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przyciągnęłam Twoja uwagę. Dziękuję, każda z nas powinna być silna!:)
UsuńRównież Cię podziwiam :*
UsuńNikt nie jest idealny, więc wytykanie ludziom ich wad, w szczególności tych, na które nie mieliśmy wpływu jest po prostu straszne i chamskie ;) Życzę powodzenia w walce o jeszcze gęstsze włosy :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawa historia! Cieszę się, że podzieliłaś się nią i możemy dzięki temu dowiedzieć się nieco więcej na twój temat :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post! Jeśli Ci się spodoba będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz i zaobserwujesz mój blog. :)
alexandrak-blog.blogspot.com KLIK!
U mnie podobny problem, cieniutkie włosy, mało ich na głowie, a na dodatek bardzo się przetłuszczają.
OdpowiedzUsuńSuper post, mam nadzieje, że trafi do kilku osób, które zawsze mają z czymś problem :)
OdpowiedzUsuńpieknekosmetyki.blogspot.com
Nie martw się...nawet nie wiesz jak doskonale rozumiem to, że masz jakiś problem. Dla kogoś może wydawać się to nie ważne, lecz dla Ciebie jest. Głowa do góry! Nie poddawaj się i walcz:) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńJa mam taki problem tylko okresowo na wiosnę np. Najczęściej wtedy Silica pomaga
OdpowiedzUsuńMi zaczęły garściami wypadać włosy po olejkach z Green Pharmacy, na szczęście Jantar uratował sprawę. Miałam koleżankę w podstawówce, której tak jakby "od spodu" z powodu choroby wypadały włosy, więc miała tylko takie jakby z góry (ciężko to opisać) i też jej dzieciaki dokuczały.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, wiem jak docinki innych są w stanie uprzykrzyć życie... Najważniejsze, że się nie poddałaś i wywalczyłaś swoje. Życzę jeszcze bardziej bujnych włosów :)
OdpowiedzUsuńJa jestem z tych, co dużo włosów na głowie mają. Tylko raz w życiu straciłam ich więcej niż połowę i miałam na głowie totalne siano - kiedy po pół roku walki z białaczką zmarł mój tata. Stres zrobił swoje. Odpowiednia pielęgnacja i upór zrobiły swoje. Mam nadzieję, że i u Ciebie będzie już tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze zabralas sie do walki i super, ze juz odnioslas pierwsze sukcesy :) Znam problem wrednych i bezlitosnych rowiesnikow, sama bylam od dziecka kozlem ofiarnym z powodu wady wymowy, wiec doskonale rozumiem, jak ciezko z czyms takim sie pogodzic :(
OdpowiedzUsuńTo baaardzo częsty problem. Sama nie mam zbyt gęstych włosów i staram sie wynajdywać rozwiazania
OdpowiedzUsuń